Wczorajszy (25.09.2019 r.) koncert pt. "Wojsko polskie w pieśni i wierszu", gdzie mieliśmy okazję wspólnie pośpiewać i wysłuchać patriotycznych wierszy, okazał się być pełnym wzruszeń.😢 Nasz maestro Pan Marek Tomczak- kierownik artystyczny zespołu śpiewaczego seniorów "Marzyciele" po dwunastu latach pięknej współpracy z naszym ośrodkiem kultury postanowił się pożegnać.
Podczas koncertu został przedstawiony publiczności nowy kierownik zespołu Pan Krzysztof Prusik.
Drogi Marku, jeszcze raz dziękujemy za ten wspaniały koncert i wszystkie poprzednie, za pracę na rzecz nowodworskich seniorów, upowszechnianie kultury muzycznej w Nowym Dworze Mazowieckim, Twoją życzliwość, zaangażowanie i wszystkie wspólne chwile. ❤
_________________________________________________________________________________________
Podczas koncertu pani Eugenia Jankowska w sposób szczególny podziękowała Markowi Tomczakowi dedykując mu poniższy tekst:
Laudacja w związku z zakończeniem kariery zawodowej maestro Marka Tomczaka.
Zaznaczam, że nawiązując do Jego wątków biograficznych wszystkie zawarte tu informacje pozyskałam intuicyjnie i wszelkie niezgodności bądź urojenia mogą obciążać wyłącznie wyobraźnię autorki-
Eugenia Jankowska
Mareczek- już jako dziecię i chłopie młode przejawiał talent inteligencję i urodę.
A te walory powodowały, że już od przedszkola dziewczynki nim się zachwycały.
Ten syndrom ciągnie się za nim przez całe życie, choć ukrywa to skrycie.
Jako uczeń, w szkole uczył się chemii i fizyki, ale najbardziej ciągnęło go do muzyki.
Widać go zwłaszcza w tym momencie, jak podchodząc do pianina z gracją się porusza
a wdzięku mu dodaje jego dostojna postawa i tusza.
A chociaż z nastrojami u niego czasem różnie bywa, to na elegancji mu nigdy nią zbywa.
Kiedyś, za młodu prawdopodobnie, był szczupły i mniej okazały,
ale to nie miało większego znaczenia, bo chórzystki i tak zawsze na niego namiętnie spoglądały.
A on mając każdą tuż w zasięgu ręki układał dla nich tylko piosenki
i wyrażał swoje bezgraniczne uwielbianie przez akompaniowanie.
Mimo to, niejedna zapewne poszłaby z nim konie kraść lub grać w karty,
gdyby w wierności przysiędze małżeńskiej nie był aż taki uparty.
Po ożenku własnym, nie mylić przypadkiem z Gogola, brak mi danych jaka była wówczas jego małżeńska dola.
Domyślam się jedynie, że z żoną stanowili duet znakomity bez mała.
On jej grał a Ona jemu śpiewała.
Również w karierze zawodowej został nagrodami hojnie obdarowany,
gdy Zespół Filharmonii Narodowej przez długie lata jego talentem i kunsztem był wspomagany.
Po latach wiernej służby Melpomenie
przeszedł w końcu na emeryturę w aureoli sławy i uciekł... na wieś z Warszawy.
Tu chciał wreszcie posłuchać śpiewu ptaków w ciszy i pluskania modrych fal Wisły,
ale te plany wcale mu nie wyszły.
Z nakazu Melpomeny znowu wrócił do pracy
by reaktywować w Nowym Dworze słynny dziś Zespół Śpiewaczy.
I tak już od 12 lat z Chórem „Marzycieli” koncertuje
a jego poziom artystyczny własnym nazwiskiem i autorytetem na afiszach firmuje.
Marku, choć w Nowym Dworze bywałeś zaledwie raz w tygodniu,
to oczekiwaliśmy Ciebie, jak jakiegoś celebrytę
lub rządowego dostojnika, taką moc ma Twoja muzyka.
Teraz, jeżeli we wtorki nie ujrzą Cię nasze oczy w NOK-u,
to w każdym nawet zabłyśnie srebrna łza w oku.
A i pan Dyrektor też będzie bardzo Cię żałował,
bo któż mu teraz po każdym koncercie tak szarmancko będzie dziękował.
Sumują ogólnie- i chórzyści, i melomani i sympatycy Zespołu- wszyscy Twojego odejścia będą żałować po społu.
I ja, żeby się nie rozpłakać starałam się pożegnać Cię dowcipnie i grzecznie,
mając świadomość, że nic nie może trwać wiecznie.
Więc, życzę Ci, że kiedy Twoje miejsce zajmą tu już młodzi,
niech pamięć ludzka dobrym wspomnieniem Cię nagrodzi.
I tak, jak Bogusława Kaczyńskiego, niech wszyscy w Nowym Dworze zapamiętają Marka Tomczaka naszego!
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji.